środa, 3 lipca 2013

36. V jarmark rękodzieła w Będzinie

Miałam ogromną przyjemność uczestniczyć jako zwiedzający
Co tam się działo....
stoisk dość dużo i obejście całości trwało
 w moim przypadku  od 11 do 17.

Zapraszam Was na spacer ;)
Zdjęć będzie bardzooo dużo i tym samym to post
dla cierpliwych i wytrwałych ;)
Gdybym kogoś pomyliła, czy też nie podlinkowała
 proszę o info na meila a poprawię :)

To co, zaczynamy ;) 

Stoisko z całym mnóstwem biżuterii misternie wykonanej.
Autor wraz z małżonką przyjechali z Istebnej.


Stoisko Pana Piotra i jego uroczej małżonki.
Pan Piotr czarował wszystkie panienki,
 panny, kobiety (żadnej nie przepuścił ;) )
i każda odchodziła przynajmniej z pierścionkiem
 ale i też czasem z kilkoma bransoletkami
a to wszystko wykonane oczywiście ze słomy :)







Koleżanka Lenka pilnie plecie bransoletkę :)



Jak to bywa w takich miejscach
można poznać osoby poznane w sieci.
Tak też właśnie stało się z
Katarzyną Wojnar z Pracowni Niebieskiego Kota :)





Po drodze mijałyśmy stoiska z takimi to podusiami...



i ciekawą biżuterią...



Rzeźb też nie brakowało





oraz ceramiki



Kto głodny mógł skosztować domowych wypieków i napić się domowego piwka ;)



Poniżej piękna biżuteria lniana autorstwa
Pani Sylwii z pracowni Nor Art






  Uśmiechnięta i radosna Kamma



A to już kolejne stoisko Pani Magdaleny Grabskiej z ApoteozaArt
 z cała masą ślicznych mebelków.
Idealne do aranżacji zdjęć dla osób tworzących zabawki :)





Po sąsiedzku właśnie jedno ze stoisk zapełnione zabaweczkami :)



Panie ze stowarzyszenia Twórców Sztuki i Rękodzieła Artystycznego
 wspomagające akcję Nazaret.





W kapturku za swoim stoiskiem
 ukrywa się Pani Karolina (zimno było ;) )



Anna Bielawska oraz Monika Nowicka i ich ceramika :)



Państwo Małgorzata i Jerzy Antkiewicz z Bielska. 
Moją uwagę przyciągnęły jaja i pewna maska.





Eko Mama za Grosze jej kolorowe stoisko
i ślicznie pozująca moja towarzyszka Aga :)





Art Grawka pełne wszelakich wycinanek.
Sklepik jeszcze z tego co widzę nieczynny, ale mam nadzieję,
że niebawem się to zmieni :)



Stoisko Pani Iwony od której dowiedziałam się
i namacalnie zobaczyłam
jaka jest różnica między filetem prawdziwym
a tym opisywanym w gazetkach.
Pani Iwona również wystawiała cuda wykonane frywolitką.
Nie była sama ;) dzielnie wspierał ją bardzo sympatyczny Pan Mąż ;)



Galeria Zosii jej ręcznie malowane przedmioty :)
Pani Zosiu serdecznie przepraszam za "ucięcie" głowy :(
Niestety dopiero w domu, na komputerze dojrzałam :(



Stoisko Eco-Art
pełne kolorowych milusich zabawek.
Mnie osobiście urzekł różowy prosiaczek i owieczka ;)











Idąc dalej alejką minęłyśmy ozdoby , wieńce z suszonych owoców,
lawendy i róż. Pachniało tam nieziemsko!
A ja z wrażenia nie pstryknęłam fotki :(
Za to sąsiadce już tak szkoda tylko, że namiarów nie wzięłam :(
a to już za sprawą pewnego Pana, który skutecznie
doprowadzał mnie do zawału waląc
  niespodziewanie ze plecami.
Z wrażenia nawet nie podeszłam do Pana
ale jak się domyślam to wybijał jakieś tajemne
"znaki" w metalu.






Dziewczyny i ich wierny przyjaciel z Decoupagerii z Krakowa
Stanowczo bardziej mnie zajmował psiak (bo ja psiarą jestem ;) )
 niż stoisko, choć niczemu mu nie brakowało.
Ciekawe prace i bardzo staranne co bywa dość rzadko spotykane
w takich miejscach co też i tutaj (na jarmarku) miało niestety miejsce.



Po drodze rzut oka na scenę ;)



Dotarłyśmy również do stoiska Roszpunki!
Co tam śmiechu było to nasze ;)
A co mogło być u Roszpunki? - oczywiście misie! ;)
Ale też i inne zaprzyjaźnione zabawki autorstwa Beaty Gwizdały :)








Aga i Gosia pozujące do zdjęć i rozśmieszane prze Lenkę ;)



Kolejne stoisko a na nim rzeźby.



Rzut oka na naszą ścieżkę ;)



Kolejnym miejscem, które zatrzymało nas na dłużej było
okazałe stoisko Pani Ewy Tomczyszyn.
Czego tam nie było ;) zresztą zobaczcie sami :)





To dachówki









Pani Maja Filinikowska prezenowała michy i koryta drewniane.


Również bardzo okazałe stoisko Osikowej Doliny.
Bajecznie kolorowe cuda wykonane z drewna.










Kolejnym miejscem, które niemalże nas pochłonęło było
 stoisko z plecionymi koszykami, które również można było wykonać samemu.
Oczywiście z ogromna chęcią poddałyśmy się temu procederowi ;)

Agnieszka i jej koszyczek :)


Lenka i jej "wielgaśny" koszyk ;)


I ja sama w czasie pracy ;)


A to już samo stoisko :)


Warsztaty z plecenia wikliny również się odbywały i chętnych nie brakowało ;)


Agnieszka ukradkiem przyłapana na kręceniu różyczek ;)


Rzut oka na alejki ;)




 Na samym początku przywitał mnie jak również pożegnał przed wyjściem ;)
Wujek Przyroda wraz z Ciocia Mery
 

Kto dotrwał do końca dla tego medal się należy ;)
Wyszedł mi post kilometrowy ;)
Gdybym przypadkiem pomyliła się przy linkowaniu,
 czy też nie podlinkowała proszę o kontakt zainteresowanych :)