sobota, 22 sierpnia 2009

Kaktus.

Stała się rzecz piękna...
zakwitł nam pierwszy raz kaktus.


A przyznać musicie, że kwiaty kaktusa są zjawiskowe.


Jak dla mnie, kaktusy mogły by kwitnąć przynajmniej
dwa razy do roku :D




czwartek, 20 sierpnia 2009

Urodzinowo...

Latka mijają a my nie mamy na to wpływu...
i tym oto sposobem przybył mi kolejny rok ;)

Piękne słoneczniki od męża i dzieci :*


Piękna róża od mojej ulubionej sąsiadki Edytki :*






Było też wiele pięknych wirtualnych kwitów i smakołyków :)
Dziękuję wszystkim za pamięć i życzenia :*

wtorek, 11 sierpnia 2009

Konkursowa Dama.

Carta wraz z Craftstudio urządziły konkurs "Damą być".
Nie wiedzieć dlaczego ale wzięłam w nim udział.
Powstała oto ta praca


Do konkursu zgłoszono wiele pięknych prac przy których moja nieszczęsna
damulka wypadła bardzo blado.
Zajęła zaszczytne miejsce nr 1
ale niestety od końca ;)


Muszę przyznać, że poziom był wysoki i dziewczyny biorące udział w konkursie
naprawdę się postarały.

Pozostaje mi podziękować za zabawę i możliwość
oglądania tych wszystkich cudeniek :)

środa, 5 sierpnia 2009

Porcelanka.


Prywatny Pan Mąż od tak z nagła musiał udać się do pracy na nocną zmianę,
więc żonka musiała się jakoś spełnić nocnie ;)
Od dawien dawna w mym warsztaciku pomieszkiwało medium do porcelany,
a wraz z nim kilka talerzy i kubeczków
przeznaczonych do pieczenia ;)
Jako, że nadarzyła się okazja to trzeba było w końcu ruszyć :D
Tak więc powstały dwa zestawy: Kasieńkowy i Miśkowy.


Zestaw Kasieńkowy :)



zestaw wraz z uroczą właścicielką ;)






Zestaw Miśkowy i jak na Miśka przystało w Misie ;)




Dzieciaki zachwycone a mama spełniona chwilowo artystycznie.
Z samego wykonania nie jestem zadowolona,
ale co najważniejsze już wiem
"czym to się je" :)

Myślę, że to nie koniec moich prób z tym preparatem
i mam nadzieje, że kolejne będą udane.
Na chwilę obecną przejdziemy do testów
"z życia codziennego" na wytrzymałość owego preparatu ;)

niedziela, 2 sierpnia 2009

Zajawka ;)

Czas mija a ja czuję, że stoję w miejscu.
Maluję, lakieruję, ścieram a postępu prac nie widać :(
Czy ja to skończę jeszcze w tym stuleciu?

Dziś było ta gorąco, że nikt nie byłby w stanie zagonić mnie do pracy.
Żar się z nieba lał i nawet mój prywatny Pan Mąż uwielbiający gorąco
i potrafiący w taką pogodę pracować na dachu poddał się :D



Szkoda tylko, że dzieciaki nie opadają z sił w taką pogodę a wręcz przeciwnie
mają siły i ochotę na łobuzowanie jak 100 diabełków.
I jak tu znaleźć siłę na nocne "dekupażowanie"?
Tym oto sposobem prace rozpoczęte czekają na swój dzień
a raczej na mój lepszy dzień ;)
Mam nadzieje, że prędziuchno takowy nastąpi.